W blogosferze przyjął się zwyczaj podsumowania kończącego się roku, co postanowiłam zrobić również ja. Co zmieniło się w moim mniemaniu, to znaczy z perspektywy czytelniczki e-booków, która jeszcze w grudniu zeszłego roku była może nie totalnym, ale jednak świeżakiem w tym temacie? Od razu chciałabym zaznaczyć, że nie znajdziecie tu wszelkich nowinek i ważnych wydarzeń, gdyż nie sposób wszystkiego spamiętać, zarejestrować, nie wszystko też było dla mnie super ważne.
Zacznę od bardzo krótkich, ale jednak statystyk:
- blog działa od lutego tego roku,
- udało mi się zamieścić 47 wpisów,
- co dało 110 komentarzy.
Nie jest to może powalający wynik, jednak, jak na początek mojej przygody z blogowaniem i promowaniem, chyba nie jest tak źle. Obiecuję, że w przyszłym roku będę lepiej organizować swój czas tak, aby treści pojawiło się jeszcze więcej.
Jednym z ważniejszych wydarzeń dla mnie w mijającym roku był zakup Kindle’a. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że była to najlepsza „inwestycja” za ciężko zarobione, studenckie pieniądze, jakiej udało mi się dokonać w całej studenckiej karierze. Od tej pory mocno ograniczyłam, choć nie zrezygnowałam w zupełności z książki tradycyjnej. Mogę za to śmiało powiedzieć, że mimo braku czasu, e-czytałam więcej, niż w roku ubiegłym.
Gdzie używałam Kindle’a?
- w MPK – zwykle w drodze na uczelnię lub do pracy,
- na zajęciach – zwłaszcza, jeśli lektura okazała się bardziej wciągająca, aniżeli ich treść,
- w ukochanym PKP – w drodze nad morze i z morza, w drodze w góry i z gór, w drodze do domu,
- na plaży,
- przy kawie gdzieś w centrum Wrocławia,
- oczywiście w domu – przy śniadaniu, do góry nogami.
Ilość miejsc, w którym używałam Kindle’a pozwala na wyeksponowanie kilku jego ważnych cech – lekkość, pojemność, mobilność.
Również 3G w urządzeniu kilkakrotnie mnie uratowało:
- gdy wiedziałam, że spóźnię się na pociąg i w trasie mogłam sprawdzić alternatywny dojazd do celu,
- przy sprawdzaniu poczty, zwłaszcza, gdy czekałam na ważną wiadomość,
- przy śledzeniu niektórych newsów z Targów Książki w Krakowie, a z braku skorzystania z innej możliwości,
- przy szukaniu szewca w drodze do ;).
Dość ważne z mojej perspektywy było również pojawienie się stref e-czytania w Empiku. Wcześniej pisałam o tym, ile musiałam się nachodzić, żeby dotknąć rozsławionego Irivera i przekonać się, że jednak nie jest dla mnie.
E-podręczniki w Ostrowie Wielkopolskim – wprowadzenie pilotażowego programu, który ma na celu sprawdzenie czy i jak taka forma prowadzenia zajęć się sprawdzi. Trzymam kciuki za powodzenie.
Świetnią wiadomością była również premiera Kindle’a 4 i jego niska cena, co jednak po „przywróceniu” VAT-u na urządzenie dla Polski sprawiło, że ta wzrosła. Może jednak w przyszłym roku złoty nieco się wzmocni i będę mogła sobie pozwolić i na nowszy model.
Na koniec kilka słów o „rewolucji”. Małej, bo małej, ale jednak – najpierw ebookpoint.pl spod skrzydeł Helionu z e-bookami na Kindle’a, do tego Wolne Lektury, potem natomiast klasyka i kilkanaście powieści w mobi od Virtualo. Na polskim rynku e-booków wreszcie coś drgnęło – mogę tylko sobie i Wam życzyć, żeby w przyszłym roku drgało bardziej i częściej.
Co może być rewelacją w nadchodzącym Nowym Roku? I rewelacją i rewolucją na pewno wkroczenie Amazonu do Polski, prawdopodobnie w marcu 2012. Pozostaje więc czekać do wiosny i mocno trzymać kciuki – oby wkroczył godnie, z bogatą ofertą polskich e-tytułów.
Szampańskiej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku!
Witam Cię serdecznie w ostatni dzień 2011 roku, od razu chcę powiedzieć, iż mimo braku moich komentarzy na Twym blogu, jestem jego wierną czytelniczką, dodałam go nawet do tzw. ulubionych. Śledzę bacznie wpisy, z uwagi na tematykę, która mnie interesuje, chodzi oczywiście o e-booki. Sama zaczęłam z nimi przygodę w ubiegłym roku w grudniu. Zakupiłam wówczas OYO i przekonałam się, że to jednak nie to. Chociaż bardzo chciałam by było inaczej. Ale wówczas rozpoczęła się moja przygoda z e-czytaniem. Weszłam jeszcze w posiadanie czytnika Prestigio z wyświetlaczem LCD, ale to oczywiście także nie to. Dużo czytałam o Kindle, ale prawdę mówiąc nie wiem jak najlepiej go sobie sprawić, nie zamawiając bezpośrednio z USA. Najlepiej by było gdyby można go było zakupić zwyczajnie w sklepie. Może 2012 rok pozwoli mi na rozpoczęcie przygody z tym czytnikiem. Tobie życzę wspaniałych wrażeń przy lekturze oraz wszystkiego o czym marzysz:)
Pozdrawiam. Beata
Dziękuję serdecznie za tak miłe słowa. Tak, jak mówisz – ja również mam nadzieję, że 2012 rok będzie dla Ciebie lepszy, bo z Kindlem. Gdybyś się jednak zdecydowała na jego zakup bezpośrednio ze Stanów – służę pomocą i radą – też miałam obawy zamawiając coś zza Oceanu, czego nie mogę dotknąć, a co miałoby odmienic moje, zabrzmi to wyniośle, czytelnicze życie. 🙂
I również wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku. 🙂