We wrocławskim wydaniu Gazety Wyborczej ukazał się krótki, nieco przewrotny artykuł prof. Klausa Bachmanna, wykładowcy SWPS w Warszawie i Uniwersytetu Wrocławskiego na temat przyszłości książki tradycyjnej, a raczej jej śmierci. Pisał o tym już „trochę więcej” Gołębiewski w swoim eseju, teraz pisze i Bachmann. Przedstawia wizję świata bez książek tradycyjnych, świata, w którym papier elektroniczny opanuje już nie tylko Stany Zjednoczone, ale też resztę globu. Snuje obraz wielkich miast, z których znikają księgarnie, a tablice ogłoszeniowe i billboardy wypełnione są coraz bardziej wymyślnymi reklamami nowych i nowszych czytników. Przyjmuje przy tym, że ludzie wcale nie będą czytali więcej, jednak opanuje ich mania kupowania na potęgę. Niedługo zbankrutują też wszelkie punkty ksero, bo każdy nawet najmniejszy fragment artykułu będzie można powielić, bez konieczności zużywania papieru. „Mój pan” od ksero przewidział to już dużo wcześniej, zwinął swój kram ponad rok temu…
Bachmann trochę gra trochę na nosie tym wszystkim, którzy wróżyli śmierć książki już kilkadziesiąt lat temu, kiedy pojawiły się telewizja, pierwsze komputery, czy wreszcie Internet.
Czy książka tradycyjna tak szybko zostanie wyparta z naszej świadomości? Wątpię, choć nie raz się nad jej przyszłością, i w sumie też swoją, zastanawiam. Mimo że mój Kindle właśnie pakuje się w wielką podróż przez Ocean, jeszcze sobie nie wyobrażam, żeby książka elektroniczna zastąpiła mi w zupełności tę tradycyjną. Czas pokaże, niemniej jednak jestem ciekawa zdania ludzi, którzy być może tu zaglądają. 🙂
Hmm, wydaje mi się że już całkiem niedługo książka papierowa stanie się czymś, czym dziś jest np. płyta gramofonowa – fajnie wygląda, ale wygodniej wrzucić cd do odtwarzacza, czy włączyć mp3 playera.
Nie wydaje mi się natomiast by reklamy książek miały zniknąć by w ich miejscu pojawiły się tylko reklamy czytników – czytnika tak często się nie zmienia, a książki przecież jakieś kupować (tudzież zdobywać w inny sposób) trzeba. Dziś przecież nikt nie reklamuje papieru na którym są wydane książki 😉
A ja byłabym raczej ostrożna z tym, że „całkiem niedługo”. Płyta gramofonowa nie może się równać książce, bo chcąc nie chcąc ta druga jest „mniej atrakcyjna”. Jeszcze dużo wody będzie musiało upłynąć zanim książka elektroniczna w ogóle zaistnieje w świadomości czytelników. Jeszcze dziś e-czytniki są dla „maniaków”, którzy są na bieżąco z technologią, oprócz tego oczywiście, że czytają. „Przeciętny” czytelnik jest przyzwyczajony do książki tradycyjnej, choćby nie wiadomo jak zakurzona i ciężka była.