To „czy warto” układało się w mojej głowie od dość dawna. Człowiek jest zwykle tak skonstruowany, że najpierw rozważa „za i przeciw”, a dopiero potem podejmuje decyzje.  Tylko, że zdecydowanie się na czytnik e-booków, to nie decyzja na całe życie, to nie przyczepianie sobie do nogi łańcucha, na którego końcu jest kula z trzydziestoletnim kredytem na mieszkanie, więc właściwie czemu nie?

No to może zacznę od „nie”

– nie, jeśli czytasz mało, mało, to znaczy więcej, niż przeciętny Polak, jednak mniej niż powiedzmy 6 książek rocznie,

– nie, jeśli oczekujesz, że e-czytnik pozwoli ci na oglądanie filmów, zdjęć, czy słuchanie muzyki, kup lepiej iPada,

– nie, jeśli będziesz bluzgał, że czytnik nie pozwala oglądać filmów, zdjęć i słuchać muzyki,

– nie, jeśli pomyślisz, że e-czytnik jest do niczego 😉 służy do czytania książek, bynajmniej nie „tylko i wyłącznie”

To teraz dlaczego „tak”

– tak, gdy czytasz dużo i często,

– tak, gdy lubisz czytać kilka książek na raz,

– tak, gdy nie jesteś/nie chcesz być/nie planowałeś być ciężarowcem (o tym przy okazji innego wpisu),

– tak, gdy jesteś studentem,

– tak, gdy jesteś studentem, który czasem wraca do domu, aby w domu się uczyć, a nie odpoczywać,

– tak, gdy podróżujesz,

– tak, gdy nie lubisz, kiedy poświata znana z ekranu LCD „daje po oczach”,

– tak, gdy masz ajpada i doszedłeś do wniosku, że do długotrwałego czytania to on się nie nadaje.

Jest jeszcze wiele innych „tak” i pewnie wiele innych „nie”, które obecnie albo nie przychodzą mi do głowy albo z niej najzwyczajniej w świecie wyleciały, ale po co to wszystko? Po to, że jestem na etapie zbierania pieniędzy na Kindla WIFI z 3G.